Storyline: Polowanie na czarownice by dyMeg, literature
Literature
Storyline: Polowanie na czarownice
Łowca. Tym jednym słowem jestem w stanie objąć całe jestestwo tego człowieka… Chociaż, kto wie, czym właściwie jest. Wyzbył się człowieczeństwa już dawno, jeśli w ogóle kiedykolwiek było ono wpisane w jego naturę. Teraz był Łowcą, od czubków ciężkich butów, przez długi, szarpany wiatrem płaszcz, aż po zbłąkany pyłek na szerokim rondzie jego kapelusza. Całości obrazu dopełnia jego towarzyszka, nieodmiennie wywołująca dreszczyk podniecenia, związana z nim czymś siln
Paryż, Rozdział 1
Promienie leniwie wschodzącego słońca ozłacały dachy pobliskich domów i rozświetlały przytulne wnętrze mojej pracowni, czy raczej przywłaszczonego poddasza. Mawia się, że każdy artysta powinien choć raz wstać przed świtem, by obserwować początek wędrówki tarczy słonecznej po zamglonym nieboskłonie. Ja, z moim pragnieniem bycia największym poetą, czyniłem to codziennie, mamiąc się górnolotnymi słowami o „odkrywaniu na nowo nie rutynowego piękna świata”.
Tamtego dni
Paryż, Prolog.
Paryż. Miasto przesadnego romantyzmu, wyolbrzymionej poezji i wyimaginowanego piękna. Fałszywie otwarty na łatwowiernych turystów, oferując bogactwa wychwalane niczym ósmy cud świata, nie daje tak naprawdę niczego, prócz jedynie z założenia pięknych widoków. Przemilczane kłamstwa, fałszywe półprawdy snujące się leniwie starymi uliczkami, brakowanymi zapomnianymi marzeniami, podważają realność rutynowej rzeczywistości. Zagubiony w labiryncie różnych odmian samotności prowadzę imit
Storyline: Polowanie na czarownice by dyMeg, literature
Literature
Storyline: Polowanie na czarownice
Łowca. Tym jednym słowem jestem w stanie objąć całe jestestwo tego człowieka… Chociaż, kto wie, czym właściwie jest. Wyzbył się człowieczeństwa już dawno, jeśli w ogóle kiedykolwiek było ono wpisane w jego naturę. Teraz był Łowcą, od czubków ciężkich butów, przez długi, szarpany wiatrem płaszcz, aż po zbłąkany pyłek na szerokim rondzie jego kapelusza. Całości obrazu dopełnia jego towarzyszka, nieodmiennie wywołująca dreszczyk podniecenia, związana z nim czymś siln
Paryż, Rozdział 1
Promienie leniwie wschodzącego słońca ozłacały dachy pobliskich domów i rozświetlały przytulne wnętrze mojej pracowni, czy raczej przywłaszczonego poddasza. Mawia się, że każdy artysta powinien choć raz wstać przed świtem, by obserwować początek wędrówki tarczy słonecznej po zamglonym nieboskłonie. Ja, z moim pragnieniem bycia największym poetą, czyniłem to codziennie, mamiąc się górnolotnymi słowami o „odkrywaniu na nowo nie rutynowego piękna świata”.
Tamtego dni